WODA PO RAZ PIERWSZY
Nasze drogi przecięły się niecały rok temu, kiedy ta niemłoda już, ośmioletnia mikro suczka oszczeniła się pod pakamerą na parkingu dla TIR-ów. Kierowcy, personel, chcieli jej pomóc, ale szybko nauczyli się, by nie zbliżać się do maleństwa, ważącego 5 kg i skaczącego metr w górę, gotowego wbić się zębami w rękę, udo, w cokolwiek trafi. Była oszalała ze strachu przed człowiekiem. Wymykała się ze swojej nory tylko by zdobyć coś do jedzenia. Jedzenie jej wykładali, więc niewiele musiała szukać. Ale był to okres burz. Woda zalała norę pod pakamerą. Zanim udało się małą furię wywabić i zamknąć w klatce łapce, z piątki szczeniąt żyło już tylko jedno. Pozostałe utonęły na oczach zrozpaczonej matki, która mimo śmiertelnego niebezpieczeństwa grożącego jej dzieciom nie potrafiła przełamać panicznego strachu przed człowiekiem.
WODA PO RAZ DRUGI
Prawie rok minął od tamtych wydarzeń. Wenda trafiła do domu nadziei, jej ocalały malcuh podrósł, znalazł własny dom. Wenda przez cały okres macierzyństwa nie pozwalała do niego podjeść. Zabranie malucha na szczepienia Dorota okupiła pogryzionymi dłońmi. Na sterylizację trzeba było Wendę wieźć w klatce, na miejscu we trzy osoby zakładano kaganiec prze sedacją. Oswoiła się szybko z innymi psami, z człowiekiem do tej pory nie potrafi.
Tydzień temu zaczął jej gwałtownie puchnąc brzuch. Szybka wizyta w lecznicy i diagnoza: wodobrzusze. Miała trzykrotnie robione USG, w tym echo serca. Serce ma drobną wadę, ale nie na tyle, by się kwalifikowało do leczenia. Problemem jest woreczek żółciowy. Trzeba go usunąć. Póki co Wenda ma żółtaczkę. I złe wyniki tarczycy. Biochem słaby, drugi raz pobrano krew na badania już wyłącznie pod kątem tarczycy. Co dalej? Stabilizujemy i operujemy.
Potrzebna pomoc. Tu jest zbiórka Wendy. https://www.ratujemyzwierzaki.pl/wenda