Mamy w tej chwili piątkę kocich dzieci na pokładzie. Najstarsze to kocia sierota, kolejne- jako jeszcze ślepe kocię wyrzucone do śmieci w reklamówce pełnej papierosowego dymu, cudem przeżyło. Następny maluch to ofiara braku sterylizacji. Młoda kotka, za młoda by rodzić, trafiła do lecznicy. Nie miała mleka, być może także nie miała instynktu opiekuńczego. Z całego miotu udało uratować się tego jednego. I ostatnia dwójka- uciekła z kartonu wiejskiemu pijakowi- zbieraczowi prosto na jezdnię. Jeden kotek doznał drobnej kontuzji w kontakcie z samochodem, otarty nosek. Koledzy od flaszki zdenerwowali się, połapali dzieciaki i zadzwonili do nas…
Wszystkie maluchy muszą być karmione butelką. To jest heroiczna praca. Jednej osoby, Doroty, która przecież poza nimi ma pod opieką ponad 20 innych zwierząt, w tym starych i wymagających sporo czasu i troski.
Jeśli doceniasz to co robimy dla zwierząt, wspomóż nas jako stały darczyńca. To proste: zrób zlecenie stałe na nasz numer konta z tytułem: cele statutowe